Witam wszystkich czytelników, dosyć długo zwlekałam z tym wpisem ponieważ myślałam nad tym czy może nie powinnam go zataić przed innymi. Cóż, mój blog miał być pisany szczerze, a co najważniejsze każdy szczegół zaistniały w danej sytuacji dokładnie opisany. Nie mam oczywiście złych intencji czy na celu obrażenia osób o których to piszę, żeby było jasne, opisuje po prostu moje trudne do przeżycia i zaakceptowania sytuacje w życiu. Wpis ten nawiązuje do mojego ostatniego wspomnienia mającego miejsce w czerwcu, a dokładniej 11.06.2015 roku. Dotyczy on między innymi pogorszenia, tak to można nazwać, stosunków między moją jedyną przyjaciółką. Nie pytałam jej o zgodę, ale sądzę że prawdę można wszędzie zamieścić, zwłaszcza kiedy została ona źle komuś przedstawiona (nie będę zdradzać na początku komu). Zacznijmy więc od początku. Jak pamiętacie trzecia klasa gimnazjum leciała swoim tempem, miałam dosyć spotykania codziennie swoich koleżanek i kolegów, oczywiście nie mówiłam że niektórych w miarę lubiłam, ale nie chciałam żeby ktokolwiek miał ze mną do czynienia. Czekałam dwa miesiące na wycieczkę do Warszawy, w której brała udział głównie pierwsza klasa i klasa mojej przyjaciółki Pauliny. Razem z nią pytałyśmy jej wychowawczyni czy mogłabym również jechać jako jedyna ze swojej klasy żeby nie sprowadzać więcej osób. Udzielono mi owego pozwolenia. Cieszyłam się jak głupia, planowałam każdy szczegół spędzenia mojego pobytu w Warszawie z Pauliną. Głównie miałyśmy na celu przed wyjazdem kupić sobie sushi i inne mało kaloryczne przekąski, aby nie wydawać pieniędzy w stolicy. Tak też zrobiłyśmy, wszystko już było przygotowane, chciałam żebyśmy sobie robiły przy każdej okazji zdjęcia, jako miłe wspomnienie zapomnienia o tej tragicznej szkole. Warszawa jest stolicą, co oznacza że jest tu najwięcej ciekawych sklepów jak i wysokich cen w Polsce. Wiedziałam o tym dlatego zabrałam więcej pieniędzy niż planowałam, ogółem myślałam że znajdę jakiś sklep typu Yatta. Lubiłam bardzo anime itd więc chciałam kupić sobie coś niepowtarzalnego i "kawaii", pozatym miał pojawić się kolejny tom jednej z moich ulubionych mang. W dniu wyjazdu spóźniłam się nieco i inni musieli na mnie czekać. Szczerze to miałam wtedy w dupie ich zdanie, chciałam wyjechać tylko z dala od tego miasta i szkoły z cudowną świadomością , że moja klasa będzie miała za kilka godzin lekcje, a ja będę w Warszawie. Kiedy zbliżałam się do Pauliny zauważyłam że rozmawia z tzw. miejską dziwką Patrycją. Nie lubiłam jej, kompletnie nie mój typ osoby z którą warto rozmawiać, do tej pory uważam że przelizała się z połową miasta (to tylko moje zdanie c; ). Jednak postanowiłam dać sobie z tym spokój i z przeszłością, pomyślałam wtedy że nie ocenia się książki po okładce. Podczas mojej rozmowy z Pauliną , Patrycja wtrąciła się do rozmowy z "pytaniem", a właściwie z postanowieniem że będzie się z nami włóczyć po Wawie. W pewnym sensie było to pytanie tylko bez akcentu podkreślającego pytanie. Nie miałam oczywiście nic przeciwko, widziałam że nie jest i tak za bardzo lubiana w klasie za swoje "brudne sprawki" z chłopakami. Jak miało być siedziałam w autobusie z Pauliną i rozmawiałyśmy o naszym zwiedzaniu i planie wycieczki. Pierwszym miejscem był Pałac w Willanowie, gdzie już kiedyś byłam więc wydawało mi się to mało ciekawe, ale pomyślałam że zawsze można go obejrzeć kolejny raz. Po wyjściu z autokaru każdy dostał bilety na zwiedzanie ogrodu i zamku. Mięliśmy czas wolny więc poszłyśmy we trójkę do toalety, gdzie już obecność Patrycji zaczęła mi przeszkadzać. Przemyciła sobie papierosy i musiała oczywiście zapalić. Oczywiście że szanuję czyjeś życie i inne poglądy, owszem to jej sprawa co robi, ale gdyby została nakryta w naszym towarzystwie, to automatycznie moje rzeczy także zostałyby przeszukane i wyszłabym na znajomą palaczki. Mimo iż mi się to nie podobało przemilczałam to i potem poszłyśmy zwiedzać ogród. Trochę gadałyśmy razem i w sumie nawet było miło i pomyślałam że jeszcze jedna koleżanka by mi się przydała. Po zwiedzaniu ogrodu usiadłyśmy razem na ławce, po czym Patrycja wyjęła żelki i chciała nas poczęstować. Teraz jak myślę o tej sytuacji, to zastanawiam się dlaczego nie powiedziałam tylko zwykłego "Nie, dziękuję". Powiedziałam niestety, ale dumnie że jestem na diecie i nie jem słodyczy. Patrycja potem odbyła ze mną pewien dialog i wypowiedziała pewne słowa które według mnie celowo miały mnie przybić:
- Jakaś dieta czy coś?
- Tak.
- Ale ty strasznie przytyłaś. Okropnie. Kiedyś byłaś chuda jak ja, a teraz strasznie się zapuściłaś.
Głupio nieco zdziwiona i podirytowana odpowiedziałam tylko " no." Kiedy teraz o tym myślę mogłam jej powiedzieć słowa które wtedy mi się narzuciły na myśl: Nie Patrycja, nigdy nie byłabym taką anorektyczką jak ty teraz. Ja od zawsze miałam krągłości.". Nie powiedziałam niestety tego, gdyż nie chciałam już na starcie robić kłótni, przypuszczałam po prostu że gdyby taka kłótnia powstała to powiedziałaby mi nieco więcej na temat mojej nadwagi, a Paulina by siedziała tylko cicho. Czułam się po tym źle, powiedziała to tak nieoczekiwanie że obie z Pauliną siedziałyśmy jak wryte. Pomyślałam potem że może nie chciała mnie urazić, może po prostu jest osobą która mówi co myśli. Kiedy poszłyśmy zwiedzać dalej co chwila wtrącała jakieś słówko dotyczące mnie: "Klaudia, pamiętam jak kiedyś zjadłaś cały słoik nutelli, heh przyniosłaś go do szkoły i zjadłaś przed nami cały" (to akurat było kłamstwo i nie wiedziałam po co je wymyśliła) dodała także "Pamiętam jak kiedyś udawałaś ze twój kuzyn to twój chłopak, ale każdy miał z ciebie wtedy beke haha". Irytowało mnie to coraz bardziej, nie wiedziałam co jeszcze zamierza mówić kiedy będę w pobliżu , więc oddaliłam się i szłam za nimi lub przed nimi. Z tego co widziałam dobrze się dogadywały, mimo udawanego śmiechu Pauliny na jej drętwe żarty. Zaczęłyśmy zwiedzać zamek. Zamiast oglądać pokoje cały czas doglądałam z daleka o czym gadają i czy w ogóle interesują się tym czy za nimi idę. Niestety miały to gdzieś, więc chciałam przelecieć cały ten zamek i siąść w spokoju gdzieś sama. Przy wyjściu się spotkałyśmy i wyszłyśmy na dwór w miejsca ławek. One siadły a ja stałam patrząc obojętnym wzrokiem przed siebie. Powiedziałam wtedy że już zwiedziłyśmy cały zamek, a moja przyjaciółka która miała stać w mojej obronie dodała tylko że go przeleciałam, a nie zwiedziłam. Paulina pytała czemu nie chce usiąść, odpowiedziałam po prostu że nie chcę, na to Patrycja:
- To po co tu przyjechałaś skoro ciągle narzekasz?
Paulina wtedy wtrąciła razem ze mną że pojechałam głównie ze względu na Złote Tarasy. Oddaliłam się do toalet aby napisać o tym wszystkim do swoich koleżanek. Po powrocie zobaczyłam że dziewczyny siedzą na ławce tuż przede mną. Paulina powiedziała abym siadła obok. Odmówiłam. Pytała potem dlaczego nie chcę, moją odpowiedzią było zwykłe "bo nie", a ona dodała "o co ci chodzi?". Tak aby nie zrobić z siebie zwykłej niezadowolonej panienki odpowiedziałam że po prostu chce siedzieć sama. Wsiadając do autobusu usiadłam za Pauliną, nie miałam ochoty z nią siedzieć. Jednak myślałam nieco o tym wszystkim. To przecież nie była jej wina że Patrycja się tak do mnie bezczelnie odezwała, w końcu pytała o co mi chodzi i zapraszała mnie na ławkę. Wiedziałam że Patrycja potrafi każdego zagadać na śmierć i dlatego w zamku nie dostrzegała mnie. Postanowiłam się do niej odezwać i zaczęłyśmy znowu gadać. Następnym naszym przystankiem było muzeum , w którym krótko mówiąc było dosyć fajnie. Wreszcie po muzeum doczekaliśmy się Złotych Tarasów, w których niesprawiedliwie według chyba każdego, mieliśmy tylko godzinę na zjedzenie obiadu. Od razu pobiegłam z Pauliną do empiku, niestety za nami poszła też Patrycja. Myślałam że jak zaczniemy szukać z Paulina mang i o nich gadać to jej się znudzi i sobie pójdzie. Niestety myliłam się. Nie dość że nie poszła to jeszcze psuła całą magię mang bo zaczęła mówić że WSZYSTKIE SĄ TAKIE SAME. Przed empikiem była kafejka w której chciałam zjeść razem z przyjaciółką sushi. Poszłyśmy potem wszystkie na górę. Nie wiedziałam po co skoro kafejka jest na dole, ale poszłam. Zatrzymałyśmy się przed McDonaldem. Wtedy zaczęłam swoją rozmowę za Pauliną:
- Po co tu jesteśmy?
- Oj bo Patrycja tutaj chciała zjeść
- Ale po co MY tu jesteśmy, to ona chciała tutaj przyjść
- Oj co ci szkodzi, chodź
- Nie, ja idę
- Gdzie idziesz?
- Gdzieś.
- To nie jest odpowiedź.
- No i trudno, jak chcesz to też chodź.
I tyle z naszej rozmowy. Chwilę po tym jak odchodziłam stała wołając mnie. Miałam dosyć towarzystwa Patrycji i jej podłych komentarzy, pewnie gdybym tam została dowalała by się do mojego sposobu jedzenia pałeczkami, lub krytykowałaby sushi. Zeszłam więc na dół i chciałam zjeść, ale poproszono mnie o zakup jakiegoś jedzenia gdyż w innym przypadku zostanę wyproszona z kafejki. Musiałam wybrać najtańszą rzecz, czyli w tamtym wypadku loda za około 3 zł na którego nie miałam ochoty. Dostałam po paru minutach smsa od Pauliny z treścią gdzie jestem. Odpisałam gdzie i miałam nadzieję że przyjdzie do mnie za chwilę. Czekałam jak ostatni debil w kafejce 15 minut, aż dostałam kolejnego smsa. Spodziewałam się że wyjaśni czemu nie przyszła, napisała mi tylko ceny kanapek z subwaya. Odpisałam jej jakie są na dole ceny koktajli. Tarasy postanowiłam zwiedzać sama i jedyna rzeczą na jaką natrafiłam była maseczka za około 7 zł, po której po wycieczce tylko bardziej mnie wypryszczyło. Kiedy mięliśmy wszyscy się schodzić na dwór i czekać na autobus dostałam kolejnego smsa o treści " Co sobie kupiłaś?". Zdenerwowana odpisałam tylko "coś" myśląc że może zacznie się pytać co się stało kiedy wróci. Wróciła śmiejąc się z Patrycją. Wsiadając do autobusu chciała siąść obok mnie, ale się przesiadłam. Jechaliśmy w ostatnie miejsce w ciszy i ja i ona i Patrycja. Ostatnim miejscem było muzeum żydów. Zła byłam wtedy również na opiekunów za organizację naszego czasu. W muzeum o tematyce która nikogo nie interesowała mięliśmy pozostać od 14-17. Całe trzy godziny nudów, gdzie w pobliżu nie było nawet żadnej galerii czy tez restauracji. Myślałam że Paulina zawoła mnie lub gdzieś przystanie aby ze mną pogadać. Nie zrobiła tego. Poszła zwiedzać i się śmiejąc z nią. Przeleciałam muzeum z myślą że może choć znajdę tu kafejkę. Niestety one tam siadły a ja nie chciałam siedzieć im na widoku. Wyszłam i siedziałam na murku pisząc do znajomych z internetu, bo przecież innych nie miałam. Około 15 na szczęście zadzwoniła do mnie znajoma której mogłam opowiedzieć całą historię. Zagadałyśmy się aż do tej 17, wymuszając co raz to inne tematy. Nie rozmawiałyśmy tylko o Paulinie i o jej braku zainteresowania jedyną przyjaciółką , choć w tamtej chwili chciałam coś więcej powiedzieć. Dowiedziałam się też co nieco o tym co mówiła tej koleżance o mnie i planowałyśmy spotkanie. W żadnym wypadku nie mówiłyśmy złych rzeczy, zazwyczaj dobieram sobie szczerych i dobrych znajomych, więc jakby wymieniałyśmy się tylko faktami o naszej Paulinie. Mówiła mi zarówno dobre rzeczy na jej temat jak i te złe. Liczyłam jeszcze na to że choć wychodząc z muzeum zagada do mnie, specjalnie nawet ukryłam moją złą minę. Nadal nic. W autobusie zachowywała się na początku jak Patrycja, Głupkowato gadały przez telefon obok siebie głosem psiapsiółeczek. Potem Patrycja chciała żeby Paulina się do niej dosiadła. Było mi już to obojętne. Nie zgodziła się ale wiedziałam że Patrycja dopięła swego. Szukała tzw. najgłupszych i najbardziej naiwnych osób, a że Paulinę łatwo było według niej przyciągnąć na swoją stronę to ja zostałam poszkodowana. Choć każdy kto choć trochę szanuje przyjaźń wie, że przyjaciół zawsze powinno się stawiać na pierwszym miejscu, a nie traktowac ich jako rezerwę na wypadek zakończenia znajomości z kimś innym. Tak, to ja za moją dobroć zawsze obrywałam, każdy wiedział że chętnie pomogę więc wmawiano każdemu że ja jestem wiecznie czemuś winna, moja przyjaciółka nigdy nie stanęła w mojej obronie. Nie liczyłam przecież na to żeby mnie obroniła kiedy zostałam urażona, chciałam tylko aby wybrała mnie zamiast kogoś kogo mało zna. Po tym wszystkim jeszcze było mi dane poczytać wiadomości od Pauliny że zachowuje się jak dziecko bo nie chce tego wyjaśnić i że zachowuje się jak ci którzy mnie ignorują a ja potem na nich nawalam. Myślę że napisała tylko dlatego ze chciała żebym jej odniosła pożyczony kabel USB. Przyniosłam go, lecz jej wtedy nie było, myślałam ze wtedy porozmawiamy. Ja przez komórkę nie chciałam takiej sprawy załatwiać. Oddałam kabel jej koledze z klasy aby jej go przekazał. Na początku lipca spotkałyśmy się pod liceum zanosząc papiery, zaczęła mi wyjaśniać że gdybym powiedziała wprost żeby ze mną poszła to by to zrobiła i że mogłam sama jej dopowiedzieć coś na obraze oraz że powiedziała jej wtedy że przesadziła. Nie chciałam tego słuchać, jako dobra przyjaciółka powinna się domyślić już na początku że robi źle i że mnie zostawia, jedyną jej jak myślałam bliską koleżankę. Myślę ze nawet gdybym powiedziała wtedy wprost żeby poszła ze mną to i tak by nie poszła, przecież zawsze uciekała z miejsca kiedy mnie obrażano, mimo to zawsze jej wybaczałam. Wtedy ta granica się złamała, powiedziała mi wcześniej w smsach "mogłaś mi powiedzieć żebyśmy spierdoliły to może by nas nie znalazła". To było głupie według mnie. Jeśli nie chciała z nią siedzieć to mogła to powiedzieć. Ja nie chciałam się wdawać w jakąkolwiek dyskusję więc poszłam i myślałam ze tez tak zrobi. Co prawda zaistniała między nami tak jakby zgoda. Nie potrafię jednak jej ufać jak kiedyś, była inna w podstawówce, może nie umiała kogoś bronić ale wszędzie za mną chodziła. Do tej pory nie umiem z nią rozmawiać jak dawniej, jestem wobec niej ostrożna i prawdę mówiąc do tej pory tego nie wybaczyłam. Przeprosiny nie były według mnie szczere, skąd mam wiedzieć czy taka sytuacja by się nie powtórzyła? Nigdy też do mnie w wakacje sama z siebie nie zadzwoniła albo chociaż nie napisała czy bym z nią gdzieś wyszła. Ja to zawsze robiłam, wszystko ja organizowałam a ona tylko nagadywała do swojej mamy złe rzeczy na mój temat. Mam nadal jej za złe, nie będę już jej zawracać głowy, pisać pierwsza. Skoro komuś nie zależy to w porządku, ja się narzucać nie będę. Nasza ostatnia rozmowa zakończyła się po jej wyjściu z mojego domu tydzień temu. Pewnie to będzie czytać, także powiem tylko że mówiąc do swojej mamy że się "fochnęłam bo gadała z Patrycją", tylko sprawiła że jej mama widzi winę po mojej stronie. Nikogo do znajomości nie zmuszam, także każdy może wyrazić w rózny sposób to co myśli i czuję, a ja czuję się potraktowana jak śmieć i to się nie zmieni póki nie zobaczę że komuś na mnie zależy. Mam nadzieję że Was to nie zanudziło i zrozumiecie moją sytuacje. Pozdrawiam serdecznie i proszę o przekazanie linku do tego bloga swoim znajomym. Kot wie, może Wy lub ktoś inny przeżył podobną sytuację? Piszcie w komentarzach lub do mnie na priv.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz